108 (8). „Starcie królów” George R. R. Martin

108 (8). „Starcie królów” George R. R. Martin

Wydawnictwo Zysk i S-ka
922 strony, oprawa miękka
2011
Cykl „Pieśń Lodu i Ognia” – tom 2

Czy jest ktoś, kto by nie słyszał o twórczości Georga R. R. Martina? Za sprawą serialu epicka seria o Starkach, Lannisterach oraz innych rodach walczących o panowanie nad Siedmioma Królestwami zyskała ogromny rozgłos. Dlatego i ja postanowiłam sięgnąć po „Pieśń Lodu i Ognia”. Pierwszy tom recenzowałam TUTAJ. Czytanie drugiej części szło mi z trochę większymi oporami, ale zrzucam to na karb pracy i braku czasu 😉

Z pewnością „Starcie królów”, jak i zresztą poprzedni tom również, nie należy do lektur lekkich i przyjemnych. Mnogość bohaterów, ich wzajemne powiązania, nieoczekiwane zmiany kierunku akcji potrafią nieźle namieszać w głowie. Kilkakrotnie musiałam się cofać o parę stron, by wyjaśnić sobie sytuację. Na czytaniu trzeba się odpowiednio skupić i najlepiej czytać bez dużych przerw, żeby nie zgubić wątku 😉

Drugi tom wprowadził do historii wiele zawirowań. Oczywiście zginęło kilka postaci, które w moim mniemaniu ginąć (przynajmniej tak szybko) nie miały. Ci, którzy pozostali zdecydowanie dojrzewają, dorośleją. Szczególnie tyczy się to wszystkich dzieci Neda Starka. Mimo początkowej niechęci zżyłam się nawet z lekko irytującą i naiwną Sansą. Zdecydowanie do moich ulubieńców należy Jon Snow, częściowo jednak przez odtwórcę jego roli w serialu 😉 Tak, tak płytka kobieta jestem… 😀 Jednak z pewnością należy on do mocniejszych postaci zarówno w książce jak i ekranizacji. Odważny, dumny, sprytny. Z pomocą swojego wilkora potrafi dokonywać rzeczy niezwykłych. Jednak moim ulubionym bohaterem jest… Tyrion Lannister! Zwany Półczłowiekiem karzeł jest inteligentny, bezlitosny ale nie pozbawiony uczuć. Na dodatek, co nie jest normą w tej książce, stara się być uczciwy. Jako jeden z nielicznych nie walczy o władzę i mimo, delikatnie mówiąc, nieprzyjemności, które spotykają go ze strony rodziny, wciąż pozostaje im wierny.

Zapuścił brodę, by ukryć cofnięty podbródek. Twarz porastała mu teraz nastroszona plątanina żółto-czarnych, twardych jak druty włosów. Na plecach miał cieniokocie futro, czarne w białe pasy. Wodze trzymał w lewej dłoni, gdyż prawą rękę miał w białym, jedwabnym temblaku. Wyglądał równie groteskowo, jak podczas ich poprzedniego spotkania w Winterfell. Wypukłe czoło i oczy różnej barwy czyniły go najbrzydszym człowiekiem, jakiego Sansa w życiu widziała.

No jak Go nie kochać, prawda? 😉 Mimo stania po złej stronie barykady, Karzeł wzbudził moją sympatię i kibicowałam mu przez całą książkę. Czy moje trzymanie kciuków pomogło? Dowiecie się czytając… 
Ja z pewnością będę sięgać po kolejne tomy, chociaż chwilowo potrzebuję odpocząć od wojen i intryg. Martin jak zwykle pozostawił wiele wątków w bardzo dramatycznych momentach, więc w mojej głowie snuje się mnóstwo domysłów. 
A Wy czytaliście serię „Pieśń Lodu i Ognia”? Oglądaliście serial? Za których bohaterów trzymacie kciuki?
Na zakończenie zostawiam Was z bardzo trafnym cytatem. Oto słowa wypowiedziane przez, a jakże, Tyriona Lannistera:

– Sen jest dobry – stwierdził. – Ale książki są lepsze.

Tagged with: , , ,

Comments & Reviews

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*