3. „Dzień dobry, kochanie”, Elisa Amoruso

3. „Dzień dobry, kochanie”, Elisa Amoruso 
Dawno nie przeczytałam książki, która tak mnie zirytowała.. Nie chodzi tu o język czy fabułę. Wręcz przeciwnie, książkę czytało się lekko i bardzo szybko. Ale historia miłosna, w niej przedstawiona wcale mnie nie urzekła. Główni bohaterowie spotykają się w dzieciństwie i od tej pory co jakiś czas ich drogi się splatają i rozchodzą. Znacie powiedzenie : „nic dwa razy się nie zdarza”? No cóż, im się zdarza dwa,trzy, osiem razy… Są dla siebie stworzeni, rozumieją się jak mało kto, na dodatek gdy w końcu lądują ze sobą w łóżku jest im świetnie. Ale Agnes, zwana Niną, jest takim tchórzem, że im bardziej Lorenzo chce się do niej zbliżyć, tym bardziej ona ucieka.
Oboje maja kiepskie przykłady rodzinne. On to dziecko rozwodników, którzy wikłają się w kolejne nieudane związki. Ona jest wychowywana przez ciotki i babcie po śmierci rodziców. Mężczyźni jak satelici,pojawiają się i znikają. W życiu młodzieńczym i dorosłym zarówno Agnes jak I Lorenzo wpadają wciąż na niewłaściwe osoby, nie potrafią być z nikim na tyle długo by go pokochać.
Co jest oczywiste już od początku, ponieważ od dzieciństwa są w sobie zakochani i przeznaczenie co chwilę kieruję ich ku sobie. Spotykają się w Polsce, we Francji, Grecji i oczywiście w różnych zakątkach Włoch. Dwa razy lądują w łóżku, raz ona ratuje mu życie gdy po zawale trafia na oddział szpitalny gdzie pracuje. I nadal nie potrafią przejrzeć na oczy i zdobyć się na odwagę by powiedzieć sobie nawzajem że się kochają.
Czytanie strasznie mnie denerwowało,miałam ochotę krzyczeć do bohaterki – No nie bądź taką ofiarą! Jej bierność, słabość, brak wiary w siebie i nieumiejętność podejmowania decyzji był tak drażniący, że nie potrafiłam zrozumieć jak ktoś taki może w ogóle istnieć. Lorenzo -typowy chłopak-łobuz był dla mnie bardziej prawdziwy. To typ niebieskiego ptaka, który wciąż szukał swojego miejsca, pasji a przy okazji zaliczał tyle panienek ile się dało. Mimo wszystko jego postać zdaje się bardziej prawdziwa i mniej przerysowana, dla mnie bardziej szczera.
Książkę trudno mi polecić, na pewno nie jest delikatną i lekką lekturą. Nie ma w sobie nic z typowego romansu typu harlequin. No ale zmusza do przemyślenia swojego stosunku do życia. W końcu kto dostaje od losu aż tyle kolejnych szans na szczęście? Trzeba je chwytać, póki jest okazja!

Tagged with:

Comments & Reviews

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*