517 (17). „Już cię kiedyś kochałam” Katarzyna Misiołek
Miłość… Bywa piękna, ale też trudna, bolesna i potrafiąca bezlitośnie poharatać duszę… A jednak wszyscy od wieków za nią gonią, wypatrują jej w tłumie, szukają w sercu, pragną jej ponad wszystko…
Książki Katarzyny Misiołek kocham bezwarunkowo. Dobrze wyważone proporcje między delikatnością fikcji i goryczą realizmu to jej znaki rozpoznawcze. Kolejna powieść spod jej pióra należy do tych lżejszych, ale absolutnie nie banalnych i słodkich. Tym razem na tapet wskoczyły stosunki rodzinne, oczekiwania wobec kobiet, stereotypy i wewnętrzne potrzeby, które często ignorujemy. Czy samotna kobieta po trzydziestce to „wybrakowany i wadliwy towar”? Czy ta mityczna „druga połowa” jest spełnieniem marzeń każdej kobiety?
To nawet nie było tak, że na złość jej nie chciałam wychodzić za mąż. Ja po prostu nie potrzebowałam tego do szczęścia. Ale przecież matka zawsze wie lepiej…
Dominika praktycznie od zawsze miała trudne relacje z matką. „Trudne” to zresztą delikatnie powiedziane. Matka bohaterki usiłowała jej ułożyć życie według jedynego sobie znanego i akceptowalnego schematu. Według niej kobieta ma za zadanie wyjść za mąż, urodzić dzieci i zajmować się domem. Ambicje córki i jej pomysły na życie są dla niej szaleństwem, które nie przystoi i na dodatek przynosi wstyd. Mnie od razu na myśl przychodzą promowane ostatnio „cnoty niewieście”… Jednak Dominika wpuszcza „dobre rady” mamusi jednym uchem i wypuszcza drugim, podążając swoją drogą. A jednak rozstanie z wieloletnim partnerem sprawia, że kobietę dopadają czarne myśli. Czy jest wystarczająco kobieca? Jakie błędy popełniła i co mogła zrobić lepiej?
Dzisiejsi faceci nie starają się aż tak, ale może to częściowo wina kobiet? Odpuściłyśmy im, obniżyłyśmy oczekiwania, a co gorsza, zbyt szybko i zbyt wiele z siebie dajemy przy minimalnym wkładzie z ich strony[…]
Ta historia jest tak bardzo życiowa i szczera, że na pewno wiele kobiet odnajdzie w niej siebie. To prawda, że dzisiejsze czasy łączą to, co najgorsze z przeszłości, czyli szowinistyczne traktowanie z najgorszym ze współczesności, czyli bylejakością i jednorazowością związków. Ciężko o partnerstwo i zrozumienie. Kasia Misiołek idealnie pokazuje jak dobrze trzymają się stereotypy. Kobieta powinna być ładna, miła i milcząca. Jak mężczyzna zdradza to znaczy, że jest maczo, a ona się nie starała.
Historia Dominiki, a także jej kuzynki pokazuje, że ciężko jednocześnie być sobą, spełniać swoje marzenia i do tego trwać w związku, który wymaga kompromisów. Brak porozumienia rujnuje a na dodatek zdecydowanie obniża poczucie wartości. Dodatkowo presja otoczenia, w tym najbliższych, zupełnie nie pomaga w układaniu sobie życia. Bohaterki powieści „Już cię kiedyś kochałam” na własnej skórze doświadczają psychicznej przemocy, częściowo zupełnie nieświadomej, od ludzi, którzy „dla ich dobra” chcą ustawiać im życie, wytykają wszelkie potknięcia i zasypują „dobrymi radami”.
Powieść Katarzyny Misiołek to romans, ale zupełnie nieoczywisty. Autorka nie oblewa tej historii lukrem, tylko podaje ją nam w surowej formie. Pozwala bohaterkom popełniać błędy, przeklinać i żyć swoim życiem. To doskonały obraz współczesnego społeczeństwa i jego problemów. Gorąco polecam, nie tylko singielkom!
Tagged with: Już cię kiedyś kochałam, katarzyna misiołek, narcyzm, pierwsza miłość, singielka, trójmiasto