525(8). „Zew” Krzysztof Maćkowski

Nagle milion z okładem czarnych weszło do Unii. Dla jednych horda barbarzyńców, muzułmańscy fundamentaliści, dla innych – uciekający przed śmiercią, nękani wojnami uchodźcy. Młode byczki i biedne kobiety z głodnymi dziećmi. Najnowsze ajfony mieszały się w tych narracjach z dobytkiem upchniętym w jedną siatkę, tyfus z chrześcijańskim współczuciem, wzbogacenie kulturowe ze strachem przed obcymi, zamykane granice z kwiatami, którymi witano przybyszów.

Kiedy usłyszałam jaki temat porusza Krzysztof Maćkowski w książce „Zew”, pomyślałam że to kij w mrowisko w aktualnej sytuacji przygranicznej. Temat nielegalnych uchodźców nadal rozpala gorące dyskusje i wywołuje niezdrową fascynację. Po lekturze jestem nieco bardziej świadoma przygranicznych realiów a jednocześnie jeszcze bardziej skołowana. Bo tam, na cienkiej, umownej linii rozstrzygają się życiowe dramaty zarówno „czarnych”, czyli nielegalnych imigrantów, jak i pograniczników – stojących na straży i zobowiązanych do przestrzegania prawa niezależnie od prywatnych poglądów.

U nas nikogo nie obchodzi brak perspektyw dla takich jak ty, mamy własne problemy. Wracaj do siebie, zawsze znajdziesz jakąś robotę, choćby na ulicy. W końcu jesteś piękną kobietą. Prawdziwą Miss Sajgon.

Ryszard Wagner, pogranicznik z Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej to postać, która wcale nie wzbudza od początku sympatii. Jest jakiś taki niepewny, rozchwiany emocjonalnie i irracjonalny. Uwielbiam, gdy postać literacka wywołuje we mnie takie emocje, bo to oznacza, że jest realistycznie wykreowana. Wagner to typ, który z jednej strony ma pewien swój kodeks moralny, ale z drugiej strony nie waha się robić rzeczy niezgodnych z prawem czy nawet przyzwoitością. Co sprawiło, że w przypadku akurat tej „czarnej” złamał zasady? Dlaczego właśnie Miss Sajgon tak mu zamieszała w głowie i popchnęła do działań na skraju nieodpowiedzialności? Maćkowski nie odpowiada na te pytania wprost a część z nich pozostawia w zawieszeniu. Być może dowiemy się tego z lektury kolejnego tomu cyklu „Pogranicze”.

Jestem chyba jedną z niewielu osób, która nie oglądała nawet jednego odcinka „Watahy” – serialu, którego współtwórcą jest autor „Zewu”. Może dlatego podeszłam do tej historii z zupełnie świeżą głową i moja recenzja jest skrajnie różna od tych, które mi się przewinęły. Częstym zarzutem jest brak akcji, co dla mnie jest zaletą. Nie lubię gdy trzeba gnać, by dogonić bohaterów. Tutaj mamy raczej napięcie rosnące gdzieś wewnątrz bohatera i w tle całej opowieści. Samo śledztwo Wagnera jest raczej przykrywką do poznania tej postaci i mechanizmów nią rządzących.

Jej długie, hebanowe włosy rozwiewał wiatr, do twarzy przyklejały się płatki śniegu. Była w zwiewnej czerwonej sukience, jakby w lepszy świat chciała wejść w pełnym, przynależnym jej urodzie blasku, a nie chyłkiem, ze strachem przed deportacją, jak reszta czarnych.

Jeżeli szukacie klasycznego kryminału, albo sensacyjnej powieści z szybką akcją, to tutaj tego nie znajdziecie. Za to znajdziecie w „Zewie” moralne dylematy, skomplikowane osobowości i próbę odpowiedzi na pytanie: czy można podzielić świat na dobry i zły, biały i czarny?

Ja gorąco polecam „Zew” Krzysztofa Maćkowskiego i wypatruję kolejnych perypetii Wagnera w cyklu „Pogranicze”.

Tagged with: , , , , , ,

Comments & Reviews

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*