WYWIAD – Joanna Kubica,autorka powieści „Katedrale”
Joanna Kubica urodzona w 1987 roku w Lidzbarku Warmińskim, obecnie od prawie dwudziestu lat mieszkanka Wrocławia. Idealistka i marzycielka. Gdy ma czas – pisze, gdy nie ma czasu – też pisze. Uwielbia podróżować, bo każde nowo poznane miejsce może stać się idealnym tłem kolejnej historii.
Joanna Kubica „Katedrale”- wywiad
-
Na początek chciałabym zapytać skąd czerpała Pani inspiracje do książki?
Zawsze chciałam napisać książkę z gatunku fantasy. Któregoś dnia, przechadzając się po Ostrowie Tumskim, czyli reprezentacyjnej części Wrocławia, przyszła mi do głowy pewna myśl: dlaczego mam wymyślać zupełnie wyimaginowany świat, który w gruncie rzeczy może stać się kolejnym, wtórnym pomysłem w gatunku fantasy, kiedy moje miasto mogłoby stać się idealnym miejscem akcji? Można zatem powiedzieć, że zainspirował mnie sam Wrocław.
-
Czy to architektura Wrocławia nasunęła Pani takie skojarzenia?
Niezupełnie. Na początku była idea – historia rozgrywająca się w naszym świecie, a dokładnie we Wrocławiu, oraz w drugiej alternatywnej rzeczywistości. Potem jednak, przechodząc koło wrocławskiej katedry, zwróciłam uwagę na jej dwie wieże. Pomyślałam, że świetnie się składa, bo właśnie taki element był mi potrzebny. I tego dnia postanowiłam, że magiczne przedmioty zyskają miano „katedrali” a jeden z nich pojawi się właśnie w katedrze. Oczywiście, ktoś mógłby zwrócić uwagę, że w książce pojawia się magia, a jej artefakty trafiają do obiektu sakralnego. Nie widzę w tym sprzeczności – katedrale miały być w założeniu czymś dobrym i potężnym, dopiero ludzie gotowi są używać ich w nieodpowiednim celu, przysparzając sobie wielkich kłopotów.
-
Czy wzorowała się Pani na jakichś konkretnych książkach lub autorach?
Świadomie się na nikim nie wzorowałam. Z pewnością jednak takie lektury jak saga o Harrym Potterze, najsłynniejsza trylogia Tolkiena czy niezwykły cykl powieści o świecie Dysku Pratchetta, które zaliczam do ulubionych książek z tego gatunku, miały wpływ na moją twórczość. Bez nich nigdy bym nie zapragnęła napisać takiej książki jak „Katedrale”.
-
Dzięki komu zdecydowała się Pani na publikację powieści?
Książka długo czekała na swój moment – a to ciągle ją poprawiałam, a to wysłałam do któregoś wydawnictwa i nie dostałam pozytywnej odpowiedzi. Powoli zaczynałam tracić nadzieję na wydanie „Katedrali”. Jednak pewnego dnia odebrałam telefon od autorki Małgosi Wardy, która miała możliwość zapoznać się z książką i wypowiadała się o niej z dużym entuzjazmem. Jej entuzjazm przywrócił mi nadzieję. Powieść przeszła jeszcze kilka poprawek i znalazła wydawcę. Nigdy nie należy się poddawać!
-
Co w pisaniu sprawia Pani największą trudność?
Osobiście najbardziej przeszkadza mi to, że póki co nie mogę zostać pisarzem na 100 proc., czyli takim, który żyje z samego pisania. Z jednej strony muszę chodzić do pracy, a z drugiej znaleźć czas na pisanie. Czasem zwyczajnie ciężko to połączyć. A człowiek po ciężkim dniu w pracy nie zawsze jest w stanie napisać kilka stron powieści. Napisać może i coś napisze, ale nie o ilość tu chodzi, lecz jakość.
-
Czym zajmuje się Pani na co dzień, jaka praca zabiera tak cenny czas pisarza?
Jeśli chodzi o pracę, to aktualnie pracuję w agencji PR i dodatkowo jako redaktor. Nie lubię jednak opowiadać o pracy zawodowej, bo w dniu w którym pisanie przestało być moim hobby a zaczęło być głównym zajęciem, bez żalu bym ją porzuciła.
-
Kiedy można się spodziewać dalszych części sagi „Katedrale” i czy ma Pani już plan, ile ich będzie?
Mam nadzieję, że czytelnicy nie będą musieli długo czekać, ale termin wydania kolejnego tomu zależy od wielu czynników. W założeniu myślałam o pięciu tomach. Mogę zdradzić tylko jedno – im dalej w las, tym… ciekawiej.
-
Gdyby miała Pani wybór, w którym ze światów wolałaby Pani żyć- technicznym,czyli naszym, czy tym drugim, magicznym?
To trudne pytanie, ponieważ ciężko ocenić miejsce, w którym się nigdy fizycznie nie było. Czytając o różnych miastach, krajach czy nawet epokach w historii świata, człowiek może stwierdzić, że idealnie czułby się, gdyby mieszkał nad morzem, a nie w górach, w Nowym Jorku, a nie w polskim mieście, a tak w ogóle to najlepiej gdyby żył w czasach renesansu, a nie w XXI wieku. Tymczasem, gdyby dać mu możliwość sprawdzenia czy faktycznie tak jest, mógłby dojść do zgoła odmiennych wniosków. Generalnie nie miałabym nic przeciwko temu, aby wyruszyć w podróż na „drugą stronę” i samemu się przekonać co bardziej mi odpowiada.
-
Okładka „Katedrali” jest przepiękna! Bardzo mi się podoba kolorystycznie, ma pasującą czcionkę, bardzo przykuwa wzrok. Kto ją dla Pani projektował i czy miała Pani duży wybór potencjalnych okładek?
Mnie również okładka już od samego początku przypadła do gustu! Graficy współpracujący z wydawnictwem Alegoria przygotowali kilka projektów, jednak moim faworytem był ten, który finalnie mogą podziwiać czytelnicy. Oczywiście pewne detale się zmieniły, ale okładka tylko na nich zyskała. Bardzo się cieszę, że Pani także się spodobał. Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, lecz nie da się ukryć, że pierwsze wrażenie jest ważne.
-
Ostatnie pytanie – czy wybiera się Pani na krakowskie Targi Książki w październiku?
Chętnie bym na nie wpadła, o ile miałabym taką możliwość. Kraków to piękne miasto, poza tym w kolejnych tomach „Katedrali” chciałabym, aby bohaterowie od czasu do czasu opuszczali mury Wrocławia. Magiczny Kraków brzmi równie intrygująco.
Za możliwość przeczytania książki, jej zrecenzowania oraz przeprowadzenia wywiadu z autorką dziękuję portalowi Polacy nie gęsi i Wydawnictwu Alegoria.