307 (1). „Purezento” Joanna Bator

307 (121). „Purezento” Joanna Bator
Wydawnictwo Znak
286 stron, oprawa twarda
2017

„W tamtym czasie wyjątkowo często trafiałam na filmy poświęcone małym rzadkim zwierzętom. Lotokot malajski, pekarczyk czakoański, ostronos białonosy, mrównik afrykański, likaon pstry, fenek pustynny, palczak madagaskarski, wielkouch króliczy, tenrekowiec pręgowany.”

Po przerażającej lekturze, jaką był dla mnie „Rok królika”, sądziłam, że nigdy więcej nie zdecyduję się na twórczość Joanny Bator. „Purezento” miało być dla mnie testem ostatniej szansy. Podchodziłam do tej książki jak do jeża, ale okazała się pozytywnym zaskoczeniem. To, co w poprzedniej powieści odstraszało chaosem i przesadą, tutaj zostało ugładzone i okiełznane. Ta historia przemawia do wszystkich zmysłów. To niesamowicie szokujące!

  

„Ciemność rozlała się we mnie. Niespokojne lodowate morze. W jego toni gruchotały skorupy. Każde wspomnienie było jak rekin ludojad. Pojawiało się na powierzchni znienacka. Szast, prast, chlast ogona.”

Główna bohaterka to nauczycielka języka angielskiego i polskiego dla obcokrajowców. Swoją pracę wykonuje bez większego przekonania, egzystując w zawieszeniu od czasu śmierci swojego chłopaka. To wydarzenie doprowadziło u niej do szoku, który objawia się wizjami rekinów i zniekształceniem postrzegania rzeczywistości. Kiedy jedną z jej uczennic zostaje niezwykła Japonka, pani Myoko, dziewczyna nie spodziewa się, że wyruszy w podróż, która na zawsze ją odmieni. 

„Zdrada mówi językiem tysiąca małych potknięć. Nadaje sztuczną barwę uśmiechowi, zmienia smak potu i śliny.”

Autorka świetnie operuje słowami. Są jak soczyste owoce, w które chce się wgryźć. Moje pierwsze skojarzenie o „Purezento” to: smakowała mi ta książka. Nie była za słodka, ani za gorzka, nie smakowała też słonymi łzami. Miała za to specyficzny, trudny do określenia słodko-słony smak umami… Całość przemawia do wszystkich zmysłów czytelnika. Nie tylko do smaku, lecz także wzroku, słuchu i dotyku. Niesamowicie uwrażliwia. 

„Jego głos koił. Brzmiał tak, jakby usta, z których się wydobywał, nigdy nie wypowiedziały żadnego złego słowa.”

Postaci ukazane w „Purezento” nie są rysowane grubą kreską, nie wybijają się na pierwszy plan. Tworzą jednak płynną, spójną całość stworzoną delikatnymi pociągnięciami pędzla. Więcej miejsca Autorka pozostawia na domysły niż wskazuje gotowych rozwiązań. Mistrz Myo jest odzwierciedleniem duchowego przewodnika, który uczy ale tylko w ten sposób, na jaki mu się pozwoli. Nie łamie i nie nagina do swoich zasad, ale delikatnie i z czułością kieruje na właściwe ścieżki.

„[…] melancholia w Japonii ma tysiąc odcieni, które nie posiadają swoich nazw w żadnych innych językach, dużych czy małych. Jednak można je poczuć, kiedy uważnie zamieszkuje się codzienność światła i cienia, ziemi, wody i powietrza.”

Joanna Bator w najnowszej książce opisała Japonię dzisiejszą, ale jednocześnie ponadczasową. Magiczną w swej egzotyce i bliską, prawie na wyciągnięcie dłoni. Tam ludzie również się rodzą i umierają, zakochują i rozstają. Robią zakupy i chodzą na wycieczki. A jednak to wszystko toczy się jakby w innym, wolniejszym, bliższym prawdy wymiarze.

„Skoro ludzie tutaj widzieli mnie inaczej, stałam się inna.”

To powieść mocno metaforyczna, w której nic nie jest do końca oczywiste i każdy odbierze ją na swój sposób, w zależności od własnego doświadczenia i potrzeb. Dla mnie stała się oknem na świat i powodem do przeanalizowania swojego życia. Czy mam za co dziękować? Czy mogę coś zmienić? Dokąd zmierzam?

„Akurat czytałam kolejną japońską bajkę […]. O króliku, któremu krokodyl wyskubał sierść. Bohaterowie japońskich opowieści robili dziwne i przerażające rzeczy.”

Joanna Bator w „Purezento”przytacza kilka japońskich bajek i legend. Są one faktycznie przerażające i momentami okrutne, ale czy nasze rodzime opowieści o smokach i bazyliszkach im nie dorównują? Te opowieści to takie „bajki w bajce”, bo tak można też odebrać tę powieść. Historia o dziewczynie, która wyrusza do odległego kraju, zamieszkuje z bardzo ludzkim kotem i uczy się mozolnej sztuki kanji, to opowieść o dojrzewaniu, godzeniu się ze stratą i łataniu serca i duszy. 

„Nie chciałam wziąć za zażyłość czyjejś uprzejmości. Nie chciałam znów wziąć za miłość czyjejś niemiłości.”

To, że na drodze bohaterki staje mężczyzna, można by było uznać za banalne. Jednak w tej powieści nic takie nie jest. Możliwość miłości nie jest jeszcze miłością. To szansa, którą należy umieć wykorzystać i trafić na nią w odpowiednim momencie. Gotowość otwarcia się na drugą osobę to konieczność zamknięcia poprzednich etapów w życiu. To krok po całkiem nowej ścieżce, wiodącej w nieznane.

„Blizny po bólu, cierpieniu spowodowanym utratą, doznanych upokorzeniach są widoczne. Takie pozostaną.Do końca. Nie ukrywamy ich w poszukiwaniu sztucznej doskonałości. Niedoskonałość i przemijanie to część tego, kim jesteśmy. Część naszej podróży. I to właśnie jest piękne.”

W pierwszej chwili gdy zobaczyłam okładkę i tytuł, pomyślałam, że to jakieś wymyślne szaleństwo. Jednak po lekturze już wiem, że to idealnie spójna całość. Złote blizny łączą skorupy podkreślając ślady rozbicia. Tak naprawiona rzecz i człowiek stają się znów nie tylko cali, ale piękniejsi i bogatsi w doświadczenie. By poskładać to, co zostało rozbite, należy włożyć niemało pracy i cierpliwości i w całości skupić się na naprawianiu, oddalając inne myśli.To idealna recepta na każdą trudną chwilę w naszym życiu.

„Miałam wrażenie, że pęknięcia na wszystkich naprawionych i jeszcze czekających na kintsugi naczyniach to mapa mojego ciała.”

 Autorka tą powieścią przekonała mnie, że potrafi pisać pięknie i mądrze. „Purezento” nie jest książką dla przeciętnego „czytacza”, ale nie przytłacza też przerostem formy nad treścią. Zbalansowany realizm i magia subtelnie wciągają między strony powieści. Czytanie tej książki zabrało mnie w inny świat, pozwoliło oderwać się od codzienności i zasmakować czegoś egzotycznego i oszałamiającego.

„Niektóre sprawy wolno dojrzewają. Inne mijają powoli. Niektórzy ludzie mają inny rytm. Jeśli ci na czymś albo na kimś zależy, otwórz zmysły. Wsłuchaj się w ten rytm. Poczuj go.”

„Purezento” mogłabym przyrównać do twórczości Coelho albo Murakamiego, ale pewnie ktoś by poczuł się urażony takimi porównaniami. Dlatego napiszę jedynie, że to coś kompletnie innego niż wszystko co czytałam do tej pory. To książka, do której będę chciała wracać by szukać nowych wskazówek. Do tej pory nie umiem wyjść z jej zmysłowego świata. 


„Czasem jest się pewnym od razu. Widzi się innego człowieka i coś delikatnie klika we wszechświecie.”

Przyznaję szczerze, że ja tej powieści nie byłam pewna od razu. Bałam się, że nie będę dość dojrzała i otwarta, by ją zrozumieć i polubić. Myliłam się. Na szczęście. Jeśli szukacie czegoś nowatorskiego, zupełnie nie infantylnego i przemawiającego do wszystkich zmysłów, sięgnijcie po „Purezento”. Niech i dla was stanie się prezentem, darem, który zadziwia i zaskakuje na każdym kroku.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję 

Tagged with: , , , , , , ,

1 comment

  • Karolajna

    Muszę w końcu poznać twórczość tej autorki. 😉

    Reply to Karolajna

Comments & Reviews

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*