310 (4). „Psiego najlepszego czyli Był sobie pies na święta” W. Bruce Cameron
310 (4). „Psiego najlepszego czyli Był sobie pies na święta” W. Bruce Cameron
Wydawnictwo Kobiece
281 stron, oprawa miękka
2017
„W internecie znalazł rozczarowująco mało informacji na temat tego, jak sprawić, by ciężarna suczka poczuła się lepiej po tym, jak została porzucona na rzecz Francji.”
„Był sobie pies” to cudowna książka, przy której kilkukrotnie płakałam jak bóbr. Gdy zobaczyłam, że na polskim rynku ma się pojawić kolejna powieść Camerona o „pieskiej” tematyce, wiedziałam, że chcę po nią sięgnąć. Udało mi się to pod pretekstem prezentu choinkowego dla syna. I chociaż jemu „Psiego najlepszego” się spodobało, to ja nie czuję się usatysfakcjonowaną tą historią…
„Dlaczego nikt nie powiedział mu , jak to jest mieć psa? Że dziki temu każda chwila staje się ważniejsza, że w jakiś tajemniczy sposób można czerpać z każdego dnia to, co najlepsze?”
Bohaterem powieści jest Josh, który w wyniku splotu przypadków zostaje opiekunem suczki oraz gromady szczeniaków. Przerażony sytuacją i nowymi obowiązkami nawiązuje kontakt z opiekunką ze schroniska, do której z czasem zaczyna czuć „miętę”. Ta książka to bardzo lekka opowieść z romansem w tle, która swój finisz ma w okresie świąt Bożego Narodzenia. Czyta się szybko, ale nie pozostawia po sobie zachwytu. Dla mnie okazała się zbyt infantylna i przesłodzona…
„Zwierzęta tak często kończą jako bezdomne, bo ludzie kupują słodkiego szczeniaka, a kiedy robi się za duży i wymaga więcej opieki, właściciele po prostu go wyrzucają.”
Widać, że autor promuje świadome adopcje zwierząt i jest wielkim fanem psów. Mnogość weterynaryjnych szczegółów sprawia, że momentami ta powieść zdaje się być poradnikiem dotyczącym hodowli i opieki nad psami. Z jednej strony czytanie takich ciekawostek jest interesujące, z drugiej rozmydla całą historię. Historię, która niestety jest dość nudna. Owszem, momentami wzrusza i rozbawia, jednak nie wciąga i nie szarpie emocjami. Główny bohater, Josh, zachowuje się jak pryszczaty nastolatek a jego teksty są naprawdę na słabym poziomie. Całość tworzy dość banalną i ckliwą opowieść o tym, jak psy zmieniają człowieka na lepsze.
„Oto kolejna rzecz, jaką psy robiły dla człowieka – swoimi dzikimi wybrykami potrafiły poprawić nawet najgorszy nastrój, bez względu na wszystko.”
Jeśli szukacie lekkiej, niezobowiązującej lektury, to ta wpasuje się idealnie. Zapełni chwile nudy wieczorem. Jednak jeśli chcielibyście doświadczyć czegoś więcej poza prostą rozrywką, darujcie sobie tę książkę. Po fantastycznym „Był sobie pies” „Psiego najlepszego” absolutnie nie spełniła moich oczekiwań. A szkoda…
Like this:
Like Loading...
Related
Tagged with: boże narodzenie, Był sobie pies, Cameron, infantylnie, Psiego najlepszego
Lubię czasem sięgać po takie niezobowiązujące pozycje, więc przeczytam tę książkę za jakiś czas. 😉
Zarzekałam się, że nie przeczytam "Był sobie pies" i jak to z planami bywa – ostatnio zabrałam jeden egzemplarz z biblioteki, bo po przekartowaniu okazało sie, że może przypaść mi do gustu. Jak na razie "Psiego najlepszego" nie planuję czytać, ale kto wie, co przyniesie czas…