400 (91). „Zaufaj mi” Anna Bellon
400 (91). „Zaufaj mi” Anna Bellon
Wydawnictwo OMGBooks (Znak)
264 strony,oprawa miękka
2018
Cykl: The Last Regret, tom 3
„Wkurzanie Seymoura było jak drażnienie się z lwem. Lwem na bezmięsnej diecie. Strasznie głodnym…”
The Last Regret to zespół rockowy, którego członkowie są przyjaciółmi wspierającymi się w trudnych chwilach. Cykl młodzieżowych powieści o tych postaciach pojawił się początkowo jako hit na Wattpadzie, by zostać zauważonym i wydanym w formie książkowej. Pierwszy tom mnie zachwycił, drugi znudził, a trzeci… niemiłosiernie wkurzył. Bo do banalnej historyjki o zakochanych młodych ludziach, która jest oczywista do bólu, „Zaufaj mi” serwuje czytelnikowi kompletną bzdurę o ciężkiej chorobie — depresji.
„Umrę. Umrę na zsinienie jaj. Nie wiem, czy jeszcze komuś się to przytrafiło. Ale mogę być pierwszy.”
Wiem, że ten cykl, jak i podobne książki mają swoje wielbicielki. Dla mnie to takie proste, nie wymagające głębszego zastanowienia historyjki, w których schemat goni schemat. Niegrzeczny chłopak z zespołu, który skrywa wrażliwe serce i sympatyczna „dziewczyna z sąsiedztwa” z dramatyczną przeszłością. Przyciąga ich do siebie erotyczny magnes, ale oboje wzbraniają się przed uczuciem. Do czasu, gdy zamieszkują ze sobą, bo Kacey straciła współlokatorkę a Miles to przecież przyjaciel jej brata. No i nieważne, że kiedyś się ze sobą przespali i od tej pory unikają…
„Nie chciałem jej przeszłości. Chciałem jej teraźniejszości. Jednak jedno i drugie dostałem w pakiecie.”
Jeśli ktoś szuka prostej i przewidywalnej historyjki miłosnej, to „Zaufaj mi” może się spodobać. Chociaż zdecydowanie jest najsłabszym tomem cyklu. Myślałam, że zakończenie mnie jakoś poruszy, wstrząśnie i zostawi w niedosycie, ale zawiodłam się srogo. Od pierwszej do ostatniej strony perypetie Kacey i Miles’a są proste jak drut i nie ma mowy o żadnych rewelacyjnych zwrotach akcji. Autorka podjęła kilka prób, ale spełzły na niczym a ich potencjał został niewykorzystany. Jakby ktoś poodcinał wystające nitki od swetra i odczepił z niego wszystkie ozdoby, zostawiając nudny, szary materiał…
„Pod opuszkami palców czułam jego lekko drapiący, jednodniowy zarost i rozsunęłam uda, przyciągając go jeszcze bliżej do siebie.”
Jak na książkę o zespole muzycznym, stanowczo mało w niej muzyki i emocji z nią związanych. Jest wątek cytatów z piosenek, ale ze zmarnowanym, według mnie, potencjałem… Ale nie to jest największym minusem książki Anny Bellon. Autorka dała swojej bohaterce bagaż w postaci depresji. To by było całkiem dobrym posunięciem, gdyby nie fakt wprowadzenia czytelników w błąd, który może doprowadzić nawet do tragedii. Kacey w przeszłości przeżyła pewną traumę, która zaskutkowała u niej chorobą. Bo to trzeba podkreślić: DEPRESJA TO CHOROBA. Podjęła się leczenia, chociaż nie wiem czy można tak to nazwać. W pewnym momencie bohaterka samodzielnie ustala sobie dawki leków a nawet je odstawia, „żeby się nie truć i nie otumaniać”. Czy ja już pisałam, że DEPRESJA TO CHOROBA? Wyobraźcie sobie, że macie chore serce i bierzecie leki na stabilizację jego pracy. No i po pewnym czasie czujecie się już lepiej, więc je odstawiacie „żeby się nie truć”… Efekt jest taki sam. Gdy dotarłam do tego momentu w książce, narychmiast skojarzyła mi się tragiczna Beata Pawlikowska wmawiająca, że depresja to po prostu gorszy nastrój i wystarczy sobie mówić do lustra „dasz sobie radę”. Nie, nie dasz!
„Koszmary miały naturę strachu. Karmiły się ludzką słabością i nigdy nie odchodziły tak łatwo. Podążały za tobą i dyszały na twój kark, dopóki nie dostały tego, czego chciały.”
Dlatego zdecydowanie odradzam lekturę tej książki, szczególnie osobom wrażliwym, czy młodym, które mocno przeżywają pewne emocje. Bałabym się, że wezmą do siebie zachowanie bohaterki i postawią ją sobie na wzór. Bo skoro ona odstawiła leki i czuje się dobrze i jeszcze ma fajnego, kochanego chłopaka, to mi też się tak uda… Może za bardzo się przyczepiłam do tego wątku, ale jest on mi bliski i nie mogę przejść obojętnie wobec takiego przedstawienia depresji, która jest chorobą i wymaga leczenia.
Książka ukazała się nakładem
Tagged with: Anna Bellon, depresja, leczenie, leki, nuda, przewidywalność, przyjaciele, Zaufaj mi, zespół muzyczny
Nie czytałam książek Anny Bellon, a po Twojej recenzji nie wiem czy sięgnę. Czasami gdy czytam i coś się nie klei odkładam książkę bo przy niej się tylko męczę. Nie wszystkie recenzje muszą być pozytywne, dziękuję za obiektywniść.
Dziękuję za tą recenzję. Nie znam twórczości tej autorki, chociaż trochę o niej słyszałam. Zgadzam się w 100% w temacie depresji. Lustro nie pomoże. Jeżeli autorka pokazała lekkomyślność bohaterki, to mogła pociągnąć wątek i pokazać konsekwencje takich zachowań.