451 (46). „Księżniczka” Lucyna Olejniczak
451 (46). „Księżniczka” Lucyna Olejniczak
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
232 strony, oprawa miękka
2019
Starzy aktorzy po raz tysięczny odgrywający sceny z czasów młodości, sztukę, do której już od dawna nie pasują i nie mają do niej serca.
Ta książka, niewielka objętościowo, jest monumentalnie ważna i wstrząsająca. Jest jak walnięcie młotkiem w głowę. Otwiera oczy. Porusza temat molestowania córki przez ojca, chociaż w powieści, co zaskakujące, nie jest to nazwane wprost. To opowieść stworzona z półsłówek i niedopowiedzeń…
Ciągle wybiegała na korytarz z krzykiem, że mąż ją bije. Skarżyla się wszystkim, że niby taki niedobry, a kiedy umarł i byliśmy wszyscy na pogrzebie, to tak głośno płakała, że aż zagłuszała księdza[…]
Lucyna Olejniczak przedstawia „typową” polską rodzinę. Ojciec – pan inżynier, nie stroniący od alkoholu, megaloman, poniżający rodzinę. Matka – prosta, bez ambicji, zamknięta w klatce „co ludzie powiedzą”, udająca ślepą w obliczu krzywdy córki. Lena – córka „kochana za bardzo” przez własnego ojca, skazana na dzieciństwo w świecie kłamstw, obłudy i okrucieństwa. Rzeczywistość ukazana przez autorkę jest gorzka i szara. Dorośli, którzy powinni być wsparciem i opieką, okazują się małostkowi, zawistni i niewyobrażalnie źli. Nawet jeśli nie krzywdzą bezpośrednio, to na tę krzywdę patrzą i przyzwalają. Panuje zmowa milczenia a dominującą cechą jest hipokryzja…
Każdy ojciec wychowuje swoje dziecko czymś innym. Mój pasem albo nylonową siatką na zakupy, Wojtka kablem, a jeszcze inny czym popadnie.
„Księżniczka” przeraziła mnie przemocą uznawaną za standard, przyzwoleniem na „wychowywanie” dzieci pasem a żony pięścią. Mimo, że akcja dzieje się w latach dominacji socjalizmu, można dostrzec ponadczasowe „prawdy” będące i dzisiaj wskazówkami do postępowania dla wielu „głów rodziny”. Czasy się zmieniają, ale wielu ludzi utknęło w przemocowej mentalności i schemacie idealnej rodziny na pokaz…
Może oni byli przedstawicielami tej zdrowej części społeczeństwa, zwykłymi, godnymi szacunku ludźmi, którzy nigdy nie wariują, nie popadają w nerwicę ani depresję, bo nie mają czasu na takie rzeczy, bo dla nich to wydumane, nieżyciowe głupoty?
W „Księżniczce” nie ma ani jednej pozytywnej postaci. Nawet mąż głównej bohaterki nie wyłamuje się do końca że zmowy milczenia, co mnie ogromnie zasmuciło i wstrząsnęło. Najbardziej szokująca jest dla mnie postawa Leny, która mimo doznanych krzywd, nie wyrywa się spod wpływu ojca i wciąż odgrywa swoją rolę w tym chorym teatrzyk…
[…] tata nigdy nie bije mamy tak, żeby było widać. O nie, jest ostrożny i mądry. […] I robi to, bo ją kocha. Gdyby było inaczej, to nie zwracałby uwagi na jej zachowanie.
Ta książka wbiła mnie w ziemię i zmieszała z błotem. Po tej lekturze poczułam się dosłownie zbrukana, jakby oblepił mnie mentalny brud. Do tej pory, chociaż nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, czuję wstyd i zażenowanie. W tyle głowy siedzą myśli, jak zareagowałabym, gdyby takie sytuacje dotknęły mnie, moich bliskich, kogoś w moim otoczeniu. Wierzę w to, że postąpiłabym właściwie i odważnie. Nie schowałabym głowy w piasek, nie odwróciła wzroku, nie udawała, że to nie moja sprawa…
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa
Tagged with: córka, idealna rodzina, inżynier, Księżniczka, Lucyna Olejniczak, milczenie, molestowanie, ojciec, przemoc