391 (82).”Wioletka na tropie zbrodni” Katarzyna Gurnard
391 (82).”Wioletka na tropie zbrodni” Katarzyna Gurnard
Wydawnictwo Lira
329 stron, oprawa miękka
2018
„Nieraz zastanawiała się, dlaczego budowano je w taki sposób, że bez trudu można było podglądać codzienne życie obywateli zajmujących lokale naprzeciwko. Człowiek czuł się niczym antropolog badający plemiona w ich naturalnych warunkach(zupełnie zapominając, że jednocześnie sam jest obiektem obserwacji).”
Wioletka, to druga po Pani Henryce, sfiksowana kryminalnie bohaterka powieści Katarzyny Gurnard. Ta ogromnie sympatyczna dziewczyna nie ma szczęścia do pracy i po raz kolejny musi zmienić miejsce zatrudnienia. Na zakończenie wpada na trop afery kryminalnej, która okazuje się dopiero początkiem detektywistycznej kariery Wioletki. Panna Koperek zdecydowanie utrudnia pracę policjantom swoim prywatnym śledztwem, ale to absolutnie jej nie powstrzymuje. Wszak obejrzała i przeczytała tyle kryminałów, że zna się na tropieniu zbrodniarzy najlepiej!
„Zupełnie nieoczekiwanie, można by nawet powiedzieć, że z zaskoczenia, zdarzyło się wielkie nieszczęście. Najpierw Wioletka poczuła lekkie ukłucie w gardle, potem zakręciło ją w nosie, a to dopiero był początek… w ciągu kolejnych kilku godzin wyszła na jaw okrutna prawda: Koperek miała grypę.”
Lubię komedie kryminalne, szczególnie jeśli jest w nich dobrze zachowana proporcja między komedią a kryminałem. I tutaj ma to miejsce, bo i wątek zbrodni jest intrygujący i gagi z udziałem samozwańczej detektyw powodują wybuchy wesołości podczas czytania. „Wioletka na tropie zbrodni” w zabawny sposób obnaża kilka ludzkich słabości, takich jak niestałość w dietach, gumowe uszy sąsiadów w blokach czy staruszkowy „monitoring osiedlowy”. Główna bohaterka jest uroczo głupiutka, chociaż wcale nie brakuje jej inteligencji. Z niesamowitą brawurą i bez myślenia o konsekwencjach swoich działań podejmuje tak ryzykowne akcje, że tylko fart i niesamowita umiejętność spadania na cztery łapy ratują ją z opresji. A ładować się w kłopoty Wioletka potrafi jak mało kto…
„Słów tych nie ośmielę się powtórzyć nawet na piśmie (pojawiła się wśród nich obelga na pięć liter zaczynająca się literą <<k>>, kończąca na <<a>>; nie zabrakło również czteroliterowej na <<c>>, a zakończonej na <<a>> oraz nie jestem w stu procentach pewna, ale chyba wystąpiło i to dwukrotnie siedmioliterowe określenie czynności na <<p>>, zakończone na <<l>> plus zaimek zwrotny <<się>>).”
W powieści Katarzyny Gurnard znaleźć można odniesienia do klasyki kryminałów, na przykład Christie, a także seriali telewizyjnych z detektywami w rolach głównych. To także świetny przekrój przez „element” społeczny w typowym polskim blokowisku. Autorka z ironią i humorem pokazuje wiele ludzkich wad, wśród których prym wiodą obłuda i zawiść. Jestem ogromnie ciekawa, czy chociaż część przedstawionych sytuacji została zainspirowana autentycznymi obserwacjami 😉
Dużym atutem „Wioletki na tropie zbrodni” jest ciekawa intryga kryminalna, która splata kilka wątków i nie jest nazbyt oczywista. W powieść wplecione jest sporo „zbrodniczych” elementów, które komplikują śledztwo i sprawiają, że całość jest bardziej efektowna, a momentami nawet wywołuje dreszcze. Ta książka spodoba się fanom lekkich kryminałów oraz wielbicielom arcyzabawnych historii, w których pomiędzy kradzieżą i morderstwem zdarzają się takie „dramaty” jak przeziębienie czy sąsiedzkie obrabianie tyłków 😉
Książka wydana przez
Tagged with: blok, detektyw, Katarzyna Gurnard, miasto, siekiera, śledztwo, Wioletka na tropie zbrodni
„Wioletka na tropie zbrodni” to niesamowicie ciekawy misz-masz kilku gatunków, spośród których najbardziej wybija się kryminał. Sama intryga jest świetna, ale równie dużo radości sprawia poznawanie innych wątków. Lektura tej książki to czysta przyjemność, więc gorąco polecamy na jesień! 🙂