352 (43). „Życie jest piękne” Natalia Murawska

352 (43). „Życie jest piękne” Natalia Murawska

Wydawnictwo Novae Res

316 stron, oprawa miękka

2017

„W takiej chwili człowiek oczekuje jakiejś zmiany, wypatruje różnicy, czegokolwiek, bo przecież wszystko się zmieniło. Ale nie… Życie toczy się dalej.”

Książkę i jej autorkę wypatrzyłam podczas jej dni promocyjnych na jednej z grup na Facebook’u. Gdy dowiedziałam się, że jest Gdańszczanką, a jej książka została wydana dzięki Fundacji Mam Marzenie, pomyślałam, że to może być coś innego, świeżego, niespodziewanego. Miałam rację? I tak, i nie 😉 Książka Natalii Murawskiej z jednej strony sięga po motywy i schematy znane wielbicielom współczesnych młodzieżowek, czyli trafia w ich gusta. Jak wiecie, ja zaliczam się już do mocno starszej młodzieży, więc… jestem ogromnie zaskoczona, bo ta dziewczyna dodała oklepanym tematom nowego blasku i podkręciła historię splatając losy dwóch bohaterek, nie jednej. Wyszła z tego naprawdę wciągająca i zapewniająca wiele wzruszeń powieść.

„[…] jest jedyną osobą na świecie, która potrafi bezbłędnie rozpoznać, kiedy moje życie rozsypuje się na miliony kawałeczków i jako jedyna potrafi trzymać mnie w ramionach tak długo, aż wszystkie te kawałki znajdą swoje miejsce.”

Cornelia i Natalie, przyjaciółki od pierwszej klasy, dzielące ze sobą wszystkie radości i smutki, są jak woda i ogień. Jedna jest żywiołowa, przebojowa i „niegrzeczna”, druga to cicha, skromna i poukładana dziewczyna. A jednak idealnie do siebie pasują i zawsze mogą liczyć na wzajemne wsparcie. Gdy Nel słyszy okrutną diagnozę – białaczka – Nat jest przy niej, pociesza i daje moralne kopniaki energetyczne, mimo własnej niezbyt różowej sytuacji. Autorka opisała prawdziwą, piękną przyjaźń, w której jest miejsce i na radość i na smutek, na dobrą zabawę i gniew, na wspólne snucie marzeń i całkiem odrębne pragnienia i wybory. Bo przyjaźń nie jest ślepym potakiwaniem drugiej osobie, ani radosną beztroską. To także kompromisy, motywowanie drugiej osoby do podejmowania wyzwań i wsparcie w najtrudniejszych chwilach.

„Przecież zawsze marzyłam o kimś, komu będę mogła powierzyć najskrytsze sekrety, kto będzie wiedział o mnie wszystko – że zawsze wybieram czerwone żelki, że lubię tylko budyń czekoladowy i nie tknę naleśników z twarogiem.”

Nel, zdruzgotana diagnozą, przechodzi załamanie. W końcu jest tylko zwyczajną nastolatką, której problemy ograniczały się do tej pory do trudnych sprawdzianów i nieudanych randek. Nagle los z niej zadrwił i postawił pod znakiem zapytania całą jej przyszłość, pełną planów i marzeń. W zamian stawia jej jednak na drodze niespodziewanego gościa, który robi wszystko, by dziewczyna nie zapomniała, że wciąż żyje. Czy da się oszukać przeznaczenie? Czy można cieszyć się chwilą obecną odsuwając widmo niepewnej przyszłości? Czy dla własnego szczęścia można skazywać kogoś na cierpienie?

„Nie wiem, jak on to robi, ale pocałunkiem potrafi rozpalić we mnie życie. Jest lepszy niż wszystkie chemie i leki razem wzięte. W tej chwili jest nawet lepszy od powietrza.”

Obie bohaterki poznają mężczyzn mogących odmienić ich życie. Jednak niestabilna przyszłość jednej i pełna bólu przeszłość drugiej z nich sprawiają, że obu jest ciężko uwierzyć w to, że zasługują na miłość. Polubiłam każdą z bohaterek za jej prawdziwość i szczerość, jednak moje serce zdobyła niepokorna Nat. Według mnie jest przykładem na to, że nazywanie kobiet „słabą płcią” jest kompletnie bezpodstawne. Po odejściu ojca, gdy jej matka stacza się po równi pochyłej, to na jej barkach spoczywa cała odpowiedzialność. Dziewczyna przechodzi kurs przyspieszonego dorastania i mimo kilku potknięć wychodzi z niego obronną ręką. Chociaż miewa momenty zwątpienia i podejmuje też błędne decyzje, potrafi się do nich przyznać, a to oznaka ogromnego hartu ducha.

„Mój świat właśnie się wali, sypie mi się na głowę bez żadnego ostrzeżenia. Więc nie mów mi, że to nie koniec świata. Bo to właśnie nie jest nic innego jak koniec świata. Mojego świata.”

Historia dwóch przyjaciółek i dramatów, będących ich udziałem, wbrew pozorom napełnia serca nadzieją. Z kart powieści płynie ogromny ładunek pozytywnych emocji. Może czasem jest zbyt pozytywnie, wręcz naiwnie i słodko, ale jakoś nadmiernie mi to nie przeszkadzało. Może zmieniłabym zakończenie, bo lubię rozdzierające serce dramaty, ale mimo wszystko „Życie jest piękne” okazało się naprawdę dobrą lekturą. Styl młodziutkiej autorki jest dla mnie w sam raz, nie nadmiernie kwiecisty, ani nie podręcznikowo suchy. Dodatkowo powieść jest okraszona pięknymi cytatami, od których rozpoczyna się każdy rozdział, nadającymi klimatu i wprowadzającymi do akcji.

„[…] czasem trzeba ryzykować i ponosić porażki, bo tylko wtedy można odnieść sukces. I to jest w tobie najlepsze. Jesteś perfekcyjnie nieperfekcyjna.”

Ogromnie się cieszę, że mogłam sięgnąć po tę debiutancką powieść Natalii Murawskiej. Okazała się naprawdę przyjemną lekturą, której bohaterów polubiłam i przeżywałam ich losy. Wzruszałam się, śmiałam i ekscytowałam. Ta książka nie odbiega standardami od poczytnych powieści bestsellerowych autorek tego gatunku, trzyma naprawdę wysoki poziom zarówno jeśli chodzi o fabułę jak i o styl i poprawność językową. Pewnie do paru drobiazgów mogłabym się przyczepić, ale poza zbyt słodkim zakończeniem całość po prostu tak mnie ujęła, że wszelkie niedociągnięcia do wytknięcia wyleciały mi z głowy 😉

P.S. Autorka zgodziła się na wywiad, więc już zacieram rączki i szykuję serię podchwytliwych pytań 😉

Za egzemplarz do recenzji dziękuję

Tagged with: , , , , , , ,

3 comments

  • Natalia

    Ślicznie dziękuję za cudowną recenzję i tyle ciepłych słów Buziaki❤

    Reply to Natalia
  • Pingback: Wywiad z Natalią Murawską - Przeczytanki.pl (Edit)

  • Moni

    Jak na debiut to brzmi super! Nie mogę też wyjść z podziwu, że Novae Res tak bardzo stawia na nowych autorów. To nie jest aż tak bardzo spotykane.

    Reply to Moni

Comments & Reviews

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*