384 (75). „W cieniu tamtych dni” Magdalena Majcher
384 (75). „W cieniu tamtych dni” Magdalena Majcher
Wydawnictwo Pascal
365 stron, oprawa miękka
2018
„Mikołaj został z babcią Emilią, która robiła, co mogła, żeby zastąpić mu matkę, jednak nawet najczulsza i najukochańsza babcia nie była w stanie zrekompensować dziecku tego, że zostało opuszczone przez matkę.”
„W cieniu tamtych dni” to nowa odsłona twórczości Magdaleny Majcher, której powieści obyczajowe z macierzyństwem i rodziną w tle pokochałam i szczerze polecam. Tym razem autorka postanowiła sięgnąć do autentycznych, bolesnych wydarzeń, o których Polacy uczą się na lekcjach historii. Powstanie Warszawskie i uformowanie Armii Krajowej wzbudzają wciąż wielkie emocje i są przyczynkiem głośnych dyskusji. Czy Majcher udało się połączyć tragiczną przeszłość ze współczesnością? Czy historia żołnierki porwała mnie i na zawsze zostanie w mojej pamięci? I tak, i nie…
„[…]przez pięćdziesiąt dwa lata byłam zgorzkniałą babą, wrzodem na dupie swoich bliskich – oznajmiła takim tonem, jakby właśnie informowała go, że w markecie jest promocja na piersi z kurczaka.”
Niestety w powieści nie do końca spodobała mi się współczesna część, nie przekonał mnie do siebie Mikołaj, wnuk Emilii, który w moje opinii jest typową „ciamciaramcią”. Nie potrafiłam go polubić, a relacje między nim, jego matką i babką wydały mi się trochę zbyt płaskie. Gdyby całość została napisana wyłącznie jako opowieść uczestniczki powstania, byłabym zachwycona. Te fragmenty, które są pisane oczami Emilii, to majstersztyk. Mnóstwo emocji, prawdziwych zdarzeń opisanych tak plastycznie, że miałam wrażenie, że stoję obok. W porównaniu z nimi momenty oczami Mikołaja były niestety zbyt drętwe.
„Kiedy ludzie kochają, starają się być lepsi, nie tylko dla ukochanej osoby, ale też dla całego świata.”
Po odrzuceniu współczesnej, zgrzytającej otoczki, „W cieniu tamtych dni” staje się cudowną, wzruszającą historią o miłości, która łączy, ale też dzieli. Nie pozwala zapomnieć, wynosi na piedestał i pozwala przetrwać najtrudniejsze chwile. Magdalena Majcher opisuje, jak w obliczu śmierci czyhającej tuż za rogiem rodziły się najgorętsze uczucia, rozkwitały romanse i zawierały małżeństwa. Ulotne chwile, wykradzione pomiędzy powstańczymi akcjami dawały marną namiastkę normalności. Jednak nad wszystkimi, na cienkiej nitce, wisiał ostry miecz historycznej niesprawiedliwości.
„Nie byłam bohaterką. Wokół było wielu bohaterów, którzy dokonywali wielkich rzeczy. Ja robiłam to, co musiałam: nic wielkiego.”
Emilia jako młodziutka dziewczyna przyłącza się do akowców, by później wziąć udział w powstaniu. Nieodrodna córka ojca, romantyczna buntowniczka, wkrótce przekonuje się, że to, co miało potrwać kilka dni i być przygodą, stało się długotrwałym koszmarem, z jakiego wielu już nigdy się nie obudzi. Dziewczyna w powstaniu traci wiele bliskich osób, na własne oczy widzi cierpienie i okrucieństwo. Przerażająca jest bezkarność i obrzydliwe czyny niemieckich okupantów, a także obojętność a momentami nawet wrogość cywilnych mieszkańców Warszawy.
„Nagle z tłumu wyrwał się mężczyzna z dzieckiem na rękach. Dostał w plecy całą serię. Dziecko, jeszcze żywe, Niemcy wrzucili do płonącego domu.”
Niektóre fragmenty powieści doprowadziły mnie do autentycznych łez. Czytając o dramacie powstańców, beznadziejnej sytuacji w polowych szpitalach i śmierci często bardzo młodych ludzi, nie mogłam powstrzymać płaczu. Tylko jedno słowo oddaje przedstawione wydarzenia – niesprawiedliwość.
„Musisz poznać przeszłość swojej rodziny, aby zrozumieć teraźniejszość i dać szansę przyszłości.”
Magdalena Majcher w powieści „W cieniu tamtych dni” pokazuje, że chcąc nie chcąc swoje doświadczenia przekazujemy kolejnym pokoleniom. To co przeżywamy, wpływa na naszą osobowość i sprawia, że zachowujemy się tak, a nie inaczej. A nasze dzieci pod wpływem przekazywanych im emocji podejmują wybory, które nie do końca są tylko i wyłącznie ich decyzją. Są też efektem podświadomego wpływu wywieranego przez rodziców, a nawet dziadków.
„Nie zdążyła się zakochać, nie zaznała tych porywów serca, niepewności i burz, o których mówiła jeszcze wczoraj.[…] Była jedną z tysięcy dziewczyn, które wyszły pierwszego sierpnia do powstania i nigdy nie wróciły do domów.”
„W cieniu tamtych dni” to z pewnością wzruszająca i porażająca autentyzmem historia. Przeżycia młodej Emilii są niesamowitym świadectwem ofiarności powstańców, ale także ich naiwności, braku przygotowania i zderzenia z brutalna rzeczywistością. Majcher pokazuje jak boleśnie młodzieńcze marzenia uderzyły o bruk obojętności i okrucieństwa.
Dla fanów takiej literatury polecam sięgnięcie po równie przejmujące, nawiązujące do wydarzeń z okresu drugiej wojny światowej „Listy do Duszki” Ewy Formelli. A „W cieniu tamtych dni” mimo, że pozostawiło we mnie pewien niedosyt, mogę śmiało uznać za udaną podróż Magdaleny Majcher do przeszłości Polski. Jestem bardzo ciekawa, czy bardziej podoba Wam się współczesna czy historyczno-wspomnieniowa twórczość tej autorki?
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Tagged with: armia krajowa, babcia, druga wojna światowa, Emilia, Magdalena Majcher, Mikołaj, okupacja, powstanie, relacje rodzinne, rodzina, sierpień, W cieniu tamtych dni, Warszawa, wnuk, żołnierka
Będę szczera…. Nie wiem jak treść, ale zachwycają mnie okładki książek pani Majcher, dlatego zamierzam je przeczytać.
Treść dorównuje pięknym okładkom. Szczególnie cykl „Wszystkie pory uczuć”.
Pingback: 436 (31). "Obcy powiew wiatru" Magdalena Majcher ⋆ Przeczytanki.pl (Edit)