397 (88). „Martwe dusze” Daria Orlicz – PATRONAT!
397 (88). „Martwe dusze” Daria Orlicz
Wydawnictwo Harper Collins
288 stron, oprawa miękka
2018
Cykl: Stracone dusze, tom 2
„Potrzebował w swoim pełnym syfu i chaosu życiu chociaż namiastki stabilizacji. Wiedział jednak, że pewnie niebawem wszystko spieprzy, przecież zawsze to robił. Kobiety, które były tak głupie, żeby go pokochać, koniec końców tylko przez niego cierpiały…”
Młodszy aspirant Krzysztof Bugaj to facet, za którym ciągnie się smrodek babiarza nie odpuszczającego żadnej okazji. Uzależniony od przygodnych łóżkowych znajomości policjant ma do rozwikłania zagadkę tajemniczej śmierci pielęgniarki samotnie wychowującej syna. Jak się okazuje, ona również nie stroniła od romansów. Czy jej zgon to wypadek czy może efekt erotycznych przygód?
” — Zawsze widzisz świat w najciemniejszych barwach — mruknął Kiciuś.
— No wybacz, ale na różowo widzą go jedynie dumne właścicielki lalek Barbie.”
Daria Orlicz weszła na polską scenę kryminalną z głośnym przytupem debiutując „Diabelskim młynem” – mocnym i dramatycznym kryminałem obyczajowym, w którym nie wahała się poruszyć tak ostrych tematów jak pedofilia, sutenerstwo i porwania nieletnich dziewczyn do domów publicznych. Tym razem na tapet wzięła kilka równie ważkich motywów. Czy poradziła sobie równie dobrze? Czy „Martwe dusze” dorównały szokującemu „Diabelskiemu młynowi”?
„A może wcale nie chodziło o modlitwę? Może po prostu wśród ciepła ludzkich ciał czuła się odrobinę mniej samotna?”
Były ksiądz,wokół którego gromadzą się łatwowierne kobiety a może lekarz, z którym ofiara miała burzliwy romans? Komu mogło zależeć na śmierci pielęgniarki? Na jaw wychodzi coraz więcej szokujących faktów. Do tego dochodzą problemy osobiste policjantów,dramaty innych bohaterów i poboczne wątki kryminalne. Dzieje się dużo, tempo powieści jest zawrotne i co rusz mamy wrażenie ugrzęźnięcia w martwym zaułku domysłów i ślepych tropów. „Martwe dusze” nie są typowym kryminałem, w którym akcja toczy się od punktu A, przez B do C. Tutaj spod głównego śledztwa wynurzają się inne, równie przyciągające uwagę elementy. Ciężko określić co jest najistotniejszym motywem powieści i to, jest dla mnie bardzo charakterystyczna cecha kryminałów Darii Orlicz.
„– Więc może Bóg, kimkolwiek jest, powinien stworzyć nas zupełnie inaczej? Skąd w ludziach to zezwierzęcenie, skąd te chore myśli, pragnienia, czyny? Czemu się zabijamy, gwałcimy, zniewalamy? Tyle ludzkiej krzywdy dookoła, nie widzisz tego?!”
Jak już pisałam, „Diabelski młyn” to dla mnie wybuchowa i emocjonująca lektura, której niełatwo dorównać, dlatego „Martwe dusze” plasują się na drugim miejscu w moim rankingu. Zabrakło mi trochę drapieżności z pierwszego tomu oraz mocnych akcentów w postaci retrospekcji, które w części otwierającej cykl nadawały całości mrocznego i przerażającego klimatu. Ten tom bardziej skupia się na rozbudowaniu wątków obyczajowych i pokazaniu, że ciemne strony drzemią w z pozoru zwykłych, nie wyróżniających się ludziach a sama zbrodnia jest efektem mroku, który czai się w zakątkach prawie każdej duszy…
” — Znacie się od lat, mieszkacie w sąsiedztwie, wasze dzieci chodzą do tej samej szkoły. Ale co tak naprawdę o sobie wiecie?[…] Co skrywacie za tymi uśmiechami, o czym boicie się mówić?! –zapytał.”
Daria Orlicz w specyficzny sposób potrafi pokazać ciemne strony ludzkiej natury. Jej bohaterowie w zasadzie nie są pozytywni, a nawet jeśli jakieś dobre cechy posiadają to znikają one pod przewagą wad i błędów. Autorka w swojej twórczości uświadamia czytelnikowi, że nie ma ludzi dobrych a uczciwość i prawość są zazwyczaj niewygodne jak garnitur z pierwszej komunii. Pod płaszczykiem przyjaźni, miłości i wierności zwykle ukrywają się fałsz, zawiść i zazdrość. Tuż obok nas rozgrywają się większe i mniejsze dramaty, ale dla własnej wygody najczęściej odwracamy głowy. Ukrywamy się za maskami i nie wychodzimy ze swoich ról nawet wtedy, gdy scenariusz przestaje nam się podobać.
” Czuła się niczym pusta, wystawiona na palące słońce skorupa glinianego dzbana, którą mijali obojętnie wędrowcy i przysypywał pustynny wiatr. Ta pustka, którą w sobie nosiła, dosłownie ją wsysała — jakby nie było na świecie już niczego innego oprócz tego upiornie cichego, zbyt dużego dla niej samej domu, i ciszy, która dzwoniła jej w uszach…”
„Martwe dusze” odzierają czytelnika ze złudzeń i mocno przygnębiają. Moim zdaniem w tej książce widać znamiona stylu charakterystycznego dla kryminałów skandynawskich. Ciężka atmosfera małego miasteczka, grzechy i grzeszki jego mieszkańców, ziejąca z każdego zakamarka depresja i moralny upadek — to podwaliny historii, w której morderstwo jest tylko efektem ubocznym wszechobecnej degrengolady. Jeśli szukacie powieści, w której dobry glina odnajduje złoczyńcę, a reszta społeczeństwa oddycha z ulgą by żyć długo i szczęśliwie, to nie sięgajcie po „Martwe dusze”. Nie znajdziecie tu ani super policjanta, ani happy endu…
” — Nie bądź naiwna, dziewczyno. Ludzie od zarania dziejów wyrządzają sobie niewyobrażalne wręcz krzywdy.
— Tak. Tyle, że ja jestem z tych, którzy wierzą, że takie okropieństwa zawsze dzieją się gdzieś indziej, daleko ode mnie i moich bliskich — wyznała cicho.”
„Martwe dusze” to drugi tom nadmorskiego cyklu Darii Orlicz. Myślę, że zasługuje on na co najmniej taką uwagę, jak saga o Lipowie czy tetralogia z Saszą Zaałuską, a o autorce powinno się zrobić głośno na równi z Puzyńską czy Bondą. Dla mnie to całkowicie nowy, mocny i pełnokrwisty kierunek w polskiej literaturze kryminalnej. Kontrowersyjne tematy, nieoczywiste postaci i napięcie trzymające do ostatniej strony — to niepodważalne atuty „Martwych dusz”. Zakończenie mnie po prostu zamurowało i do tej pory nie potrafię wyjść z podziwu dla autorki, która ostatnią sceną mocno zaostrzyła mój apetyt na kolejną część…
Książka ukazała się nakładem
Tagged with: Daria Orlicz, ksiądz, lesbijka, Martwe dusze, pielęgniarka, seks biznes, seksoholik, śledztwo, Stracone dusze, wypadek samochodowy
„Martwe dusze” to typowy dla Darii Orlicz i zupełnie nietypowy dla tego gatunku kryminał. Wielowątkowa fabuła, gęsta atmosfera, którą czytelnicy mogą faktycznie znać ze skandynawskich powieści, napięcie, nieoczywiste postaci, a do tego zakończenie, którego naprawdę trudno się spodziewać.