459(54). „Tylko dla dorosłych” Nina Majewska – Brown
459(54). „Tylko dla dorosłych” Nina Majewska – Brown
Wydawnictwo Burda
318 stron, oprawa miękka
2019
Janina nigdy nie pałała optymizmem. […] Idealnie pasowała na patronkę wszelkich trosk i zmartwień, wizjonerkę katastrof i nieszczęść, które niespodziewanie mogły spaść na dowolnego członka rodziny bądź na wszystkich w okolicy.
Opis tej książki mnie zaciekawił, okładka bardzo przyciągnęła wzrok, skusiłam się. Do tej pory nie wiem, po co… Nie mam pojęcia po co ta książka powstała i czym tak właściwie jest. Zaczyna się irytująco. Poznajemy Klarę, czterdziestolatkę, która wyrwała się z łap marudnej mamusi i uciekła do większego miasta, żeby w przeciwieństwie do sióstr nie rodzić bliźniaków. Serio. Serio serio. No a w tym mieście sobie pracuje i pije kawę. Do dnia urodzin (o których zapomniała) gdy jej „najlepsze przyjaciółki” postanawiają urządzić jej niezapomniany dzień…
Miała nadzieję, że miła dziewczyna, która je powitała, przypadnie właśnie jej. Naiwnie liczyła na to, że nie skomentuje głośno stanu jej stóp i uchroni ją tym samym przed kolejną falą krytyki ze strony zbyt szczerych koleżanek.
Dziewczyny (a właściwie ostrzyknięte botoksem i wredne baby) zabierają Klarę do spa. Tam wszystkie zgodnie naśmiewają z jej wyglądu, wytykają nijakość i pajęczyny w pochwie. Serio. Serio serio. No ale pomalowane na czerwono paznokcie, balejaż i ciasne dżinsy zmieniają życie jubilatki, która z brzyduli przeistacza się w seksbombę. Na chwilę, bo upiorne przyjaciółeczki planują kolejną atrakcję.
W sumie była szczęśliwa, że przyjaciółki wzięły ją na warsztat, wyremontowały, zliftingowały i pokryły nową warstwą połyskliwego lakieru.
Po nowej porcji upokorzeń Klara upada na głowę. Dosłownie. I budzi się w 1881 roku. I nagle przechodzi metamorfozę… Z zahukanej brzyduli przeradza się w pewną siebie, wyzwoloną kobietę. Rozkazuje, wyśmiewa, łamie konwenanse i wdaje się w namiętny romans…
I wszystko byłoby nawet ciekawe, gdyby nie mnóstwo bzdur, takich jak przeniesiony z Klarą w czasie torebko-worek jednej z koleżanek, który jest pełen kosmetyków do makijażu i prezerwatyw… Serio. No serio! Klara jest zszokowana swoją sytuacją. Jakieś pięć minut. Potem przez kilka miesięcy żyje sobie ubierana w gorsety, z obcymi rodzicami (tego w ogóle nie kumam) i wywołuje rewolucję częstym myciem.
– Kurde, czy ja jestem w jakiejś cholernej Godzinie pąsowej róży? O co tu chodzi?
No właśnie. O co tu chodzi? W połowie książka zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i staje się piędziesiątą pierwszą twarzą Szarego w pantalonach. Klara bowiem znajduje sobie w XIX wieku młodszego o dwanaście lat kochanka i rzuca się na niego, pozwala mu się rzucać na łóżka i dosłownie kipi seksem. Nie ważne czy w stajni, w wannie, z gadżetami czy oralnie. Ona może zawsze i wszędzie. I tylko przez myśl jej Przemyk, że przecież ona wróci do swoich czasów, więc nie może się zakochać. Przypominam, że siedzi w przeszłości kilka miesięcy. I uznaje, że to na chwilę.
Przez głowę przemknęły jej „kurwy” w różnych konstelacjach: od kurwa jasna przez co, do kurwy nędzy po kurwa mać, i zaczęła panikować.
Nie rozumiem tej książki. Nie rozumiem tej bohaterki. Z tępej krowy (wybaczcie mućki) zamienia się w sukę w rui… Mam wrażenie, że autorka bardzo chciała coś pokazać, ale za cholerę jej nie wyszło. Wątki rozpoczęte i nie dokończone. Pomieszanie z poplątaniem. Coś wtrącone do historii i ucięte. Najpierw płytkie przyjaciółki. (Już pojawiały się jakieś poważniejsze wątki i nagle „ciach”. Nie ma.) Potem podróż w czasie, która miała potencjał, gdyby nie brak realizmu i infantylność jak z Harlequinów… I zakończenie z dupy wzięte. No nijak się to kupy nie trzyma…
Stał porażony jej bliskością, czuł, że robi się coraz twardszy, coraz bardziej spragniony rozkoszy, którą ta dojrzała kobieta może mu ofiarować.
Jeśli to miał być erotyk, to niepotrzebna była cała ta historyczna otoczka. Nic nie wniosła, nie zrobiła atmosfery, nie zaintrygowała. Jeśli miała to być wersja „Godziny pąsowej róży” dla dorosłych to bardzo, ale to bardzo niesmaczna. Zabrakło spójności, realizmu, czegoś, co sprawiłoby, że ta powieść ma sens. A nie ma. Jest zlepkiem dziwnych sytuacji i scenek rodzajowych z cyckami i kutasem w rolach głównych. Niestety nie polecam. Serio. Serio serio.
Książka ukazała się nakładem
Tagged with: gorset, głupia bohaterka, Klara, Konstanty, kuzyn, Nina Majewska-Brown, podróż w czasie, rozwiązłość, Tylko dla dorosłych, Zła książka
No no no to nie będę sięgać po tę pozycję,dzięki za recenzję!