521(4). „Dzwony o zmierzchu. Wbrew wszystkiemu” Małgorzata Garkowska
Na nowo przeżywał swój bieg, skok do wody i niemal odbierającą oddech obawę, czy zdoła dopłynąć do tonącej. Miał ją ciągle przed oczami, jakby czas zwolnił. Zanurza się, wypływa, zachłystuje. I znowu. Przerażał go zapamiętany spokój na jej twarzy. Nie, nie spokój. Zawziętość. I pustka, taka, jaką zapamiętał sprzed miesięcy.
Michalina trafia do domu Janiny i Antoniego jako niemowlę cudem uratowane od śmierci. Jej matka postanowiła skończyć swoje życie i skoczyła do wody wraz z kilkumiesięczną córeczką. Dziecko uratował będący wtedy na policyjnej służbie Antoni. Dziewczynka jest iskierką, która ma na nowo rozgrzać małżeńskie stosunki. Para od lat boryka się z problemami wynikłymi z różnicy charakterów i oczekiwań oraz nieudanych prób zajścia w ciążę przez Janinę. Tylko czy plaster, jakim jest Michasia, może zaleczyć tak głęboką ranę?
Wieczorami nie mogę spać. Myślę o Tobie. Zamykam oczy i wyobrażam sobie, że jesteś obok, na wyciągnięcie ręki. Wczoraj Cię rysowałem… Ile już kartek mojego zeszytu zapełniłem Twoją postacią, gdybyś wiedziała…
Janeczka kocha męża i zgodnie z panującymi zasadami jest mu posłuszna i poświęca się domowym obowiązkom, czyli wychowaniu dziecka, porządkom, gotowaniu. Antoni bierze na siebie odpowiedzialność za utrzymanie rodziny, a pasje żony traktuje jak nieszkodliwe fanaberie. To typowy przykład patriarchalnego systemu, który w oczach wielu jest najwłaściwszym do tej pory.
Małgorzata Garkowska w swojej sadze porusza wiele ważkich problemów. Od tła historycznego, które determinuje ścieżki życiowe bohaterów, poprzez społeczną otoczkę, w której przejawiają się niesprawiedliwości, nierówności oraz polityczne animozje, aż do indywidualnych dylematów. Problemy z bezpłodnością, nierówne traktowanie zależnie od płci i statusu społecznego, artystyczne zapędy a nawet elementy kryminalne sprawiają, że „Dzwony o zmierzchu. Wbrew wszystkiemu” to arcyciekawa mieszanka, gęsta od emocji.
Tyle miała nadziei, tyle marzeń. […]A przecież wierzyła, że tym razem wszystko będzie dobrze.
Za sprawą pierwszego tomu sagi przeniosłam się w czasie i miejscu, rozgościłam na progu mieszkania Janiny i Antoniego i podglądałam ich codzienność. Autorka świetnie ukazała, jak żyło się w Płocku w latach dwudziestych dwudziestego wieku. Dzięki temu mogłam spacerować uliczkami, odwiedzać kawiarnie i po zakupach szykować z Janinką obiady. W czasie lektury czułam emocje postaci, a co ciekawe: bardziej odnalazłam się „w butach” Antoniego. Artystyczna dusza głównej bohaterki uczyniła ją nieco lekkomyślną i łatwo ulegającą wzruszeniom i niepokojom. Dostrzegam w niej pewną słabość. Tym bardziej ciekawią mnie dalsze losy tej rodziny, zarówno ze względu na wydarzenia historyczne, jak i tajemnice, które nawarstwiają się na kartach powieści.
Tagged with: adopcja, artystka, Dzwony o zmierzchu, Małgorzata Garkowska, policjant, poronienie, Płock, saga, sierota, wbrew wszystkiemu
Pingback: "Płock czekał na odpowiedni moment" – Wywiad z Małgorzatą Garkowską ⋆ Przeczytanki.pl (Edit)